Zwykle nie lubię robić zdjęć „na wariata”. Do sesji lubię być przygotowany, mieć ustalony jakikolwiek plan działania. To, że potem absolutnie się tego planu nie trzymam i wszystko wychodzi spontanicznie, to już inna kwestia. Chodzi po prostu o spokój psychiczny – gdyby jednak nie dało się spontanicznie, to zawsze mam z tyłu głowy schemat działania. U Gosi i Michała miało być podobnie. Fakt, sesja na szybko między kościołem a salą weselną. Mieliśmy jednak ustalone miejsce, ja wiedziałem co chce uzyskać […]